Napisałam opko w trzy dni i to jak na mnie bardzo długie ;p Mam nadzieję, że wam się spodoba. Wyszło właściwie bez żadnego pomysłu, pisałam to co mi przyszło do głowy. Według mnie nie jest źle, ale oceńce sami.
1. Towarzysz samotności.
Aya szła po opustoszałym parku, wzdłuż uliczek zasypanych kolorowymi jesiennymi liśćmi. W jej oczach szkliły się łzy. Minęły dwa tygodnie od śmierci jej babci, jednak ona nadal się po tym nie otrząsnęła. Jej rodzice zostawili ją, gdy miała rok. Babcia była jedyną osobą, która ją rozumiała, była jedyną bliską jej osobą, jedyną osobą, którą kochała nad życie. A teraz nie ma nikogo, z kim mogłaby porozmawiać. Ta świadomość docierając do jej umysłu, coraz bardziej łamała jej serce. Cały świat Ayi runął w jednej chwili. Dotknęła mokrej od ciągłych deszczów kory drzewa, pochyliła się nad największym i najbardziej kolorowym liściem jaki znalazła. I płakała… Jeszcze dwa tygodnie temu była szczęśliwą, wiecznie uśmiechniętą nastolatką, która z każdej chwili życia czerpała jak najwięcej radości. Po śmierci ukochanej osoby zmieniła się nie do poznania. Stała się smutna, przygnębiona, od pogrzebu nie rozmawiała z nikim, choć wiele osób próbowało jej pomóc. Całe dnie spędzała samotnie, albo w domu, albo w jej ukochanym parku, gdzie zawsze chodziły z babcią. Wiedziała, że powinna z kimś porozmawiać, opowiedzieć o tym co czuje, wolała jednak przelewać swoje uczucia na papier. Była bardzo uzdolniona pod względem poezji. Pisała wiersze, opisując w nich to jak się czuje. Niekiedy były to wiersze radosne, pełne szczęścia, ostatnio jednak jej poezja przekazywała tylko smutek, ból i żal. Wędrowała tak samotnie między drzewami, a myśli kłębiły się w jej głowie. Zastanawiała się, jak ma dalej żyć, próbowała wszystko poukładać. W myślach chciała się uspokoić, zmotywować się do rozmowy z kimkolwiek, do powrotu do prawdziwego, dawnego życia. Nagle usłyszała za sobą trzask łamanej rozmokłej gałązki. Zaskoczyła ją myśl, że ktoś oprócz niej chodzi w nocy, po parku. Spojrzała przez ramię. Zobaczyła wysokiego chłopaka, idącego w jej stronę. Kiedy ją mijał dokładnie zobaczyła jak wygląda. Był to wysoki, szczupły, ciemnowłosy, wyglądający na około 18 lat chłopak. Szedł szybkim krokiem, wyraźnie zdenerwowany. Mijając Ayę, spojrzał na nią szybko i odszedł. Ayi przyszła do głowy myśl, że skądś go zna. Jednak nie zagłębiała się nad tym, wróciła do swoich przygnębiających rozważań. Robiło się późno, spojrzała na komórkę. 1:30. Zawróciła w stronę małego, drewnianego domku z pięknie zadbanym ogródkiem. To był właśnie dom jej babci, a teraz jej własny dom. Otworzyła stare, lecz piękne drzwi i weszła do środka. Powiesiła swój płaszcz i zatrzymała się w drzwiach między kuchnią, a maleńkim pokoikiem. Ciągle czuła tu obecność babci. Przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z jej przybraną mamą. Kiedy się śmiały, kiedy razem płakały… Wszystko wydało jej się tak odległe. Jednak w tym domu mogła się czuć, jakby babcia nadal tu była. Mówiąc do siebie, czuła, jak gdyby z nią rozmawiała. Ziewnęła. Poczuła, że musi iść spać, jutro jej pierwszy dzień w szkole, po dwutygodniowej nieobecności. Nie chciała tam wracać, chciała całe dnie spędzać w tym domu, rozkoszując się zapachem, który zostawiła tu jej ukochana babcia. Była jednak zbyt ambitną osobą, nie chciała mieć tyle zaległości. Postanowiła, że gdyby musiała się do tego zmuszać, pójdzie do szkoły i zacznie życie od nowa. A babcia cały czas będzie ją wspierać i pomagać jej. Tak jak gdyby nadal żyła…
Aya obudziła się o 6. Po raz pierwszy, jej myślą po przebudzeniu nie była babcia. Zmartwiło ją to i jednocześnie ucieszyło. „Zaczynam od nowa” – pomyślała. Wstała, zapisała w pamiętniku wymyślony w nocy wiersz i ubrała się. Weszła do kuchni, usiadła, wzięła ze stołu jabłko i zapakowała do torby. Była przerażona myślą, że ma z kimś rozmawiać, ma znowu się śmiać, jak kiedyś… Bała się powrotu do dawnego życia. Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Zerwała się i pobiegła otworzyć. Zdziwił ją widok przystojnego, ciemnowłosego chłopaka przed drzwiami.
– Chwila! To ty! Widziałam cię wczoraj w nocy, w parku! – Krzyknęła Aya bez zastanowienia.
– Hmm, miłe powitanie. Całkiem możliwe. Jestem tutaj nowy, przeprowadziłem się tydzień temu. Nazywam się Haru Teshiki, jestem twoim nowym sąsiadem. – Powiedział z energią chłopak.
Aya zastanawiała się, dlaczego nie zauważyła go w okolicy, przypomniała sobie jednak, że od dwóch tygodni jest nieobecna.
– Miło mi cię poznać. Ja jestem Aya. –Popatrzyła na zegarek. -O nie! Już ósma! Przepraszam, muszę iść do szkoły. Może się jeszcze spotkamy. – Próbowała wysilić się na sztuczny uśmiech.
– Mam nadzieję, zajrzę tu później, bo mama nie da mi żyć, jeśli nie zaniosę Ci „powitalnego ciasta”. – Uśmiechnął się. Aya nigdy nie widziała tak szerokiego, pełnego radości życia i pięknego uśmiechu u żadnego z poznanych chłopaków.
Zarzuciła torbę na ramię i pobiegła w stronę szkoły. Na szczęście, szkoła jest tylko 0,5 km stąd, więc dziewczynie udało się dotrzeć na czas, w sam raz na pierwszy dzwonek. Gdy tylko przekroczyła bramy szkoły, każdy z uśmiechem witał ją, podawał rękę, od czasu do czasu składał kondolencje. Ayę dobijał ten entuzjazm. Jak świat może być szczęśliwy po takiej tragedii w jej życiu…?
Wchodząc do klasy, zauważyła, że nigdzie nie ma jej przyjaciółki, Hikari. A tak bardzo chciała z nią porozmawiać, przeprosić za to, że się nie odzywała, wytłumaczyć wszystko. Z zawiedzioną miną usiadła w ławce, którą zajmowała przez ostatnie lata. Na brzegu zobaczyła maleńką karteczkę przyklejoną do ławki. Otworzyła ją. „Aya, wiem jak cierpisz. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Ale proszę, nie zamykaj się w sobie i nie rań mnie i innych, dla których jesteś ważna. Odezwij się. Hikari.” – Świetnie, pomyślała Aya. Dlaczego jej nie ma? Przecież wtedy mogłaby z nią porozmawiać!
Nauczycielka powitała Ayę z uśmiechem, jak wszyscy. Z tą jednak różnicą, że ona miała w oczach ukryte współczucie, którego nastolatka nie znosiła. Nie znosiła widzieć, jak ludzie patrzą na nią z litością i współczuciem. Była zbyt niezależna, żeby to polubić. Lekcje minęły nadzwyczajnie szybko. Każda kolejna lekcja była dla Ayi coraz gorsza, bo każda zaczynała się od tego dołującego współczucia. „Jeśli tak ma wyglądać moje nowe życie, to się z niego wypisuję.” – Pomyślała dziewczyna. Po lekcjach szła wolnym krokiem w strone domu. Nie spieszyła się, bo niby do kogo? Nikt tam na nią nie czeka z obiadem i uśmiechem na twarzy. I nigdy nie będzie czekał. Ponure myśli kłębiły się w jej głowie i nie pozwalały się odepchnąć. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciła się, zdumiona.
-Cześć. – Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Haru. „To on…”- Pomyślała Aya. Przez chwilę miała nadzieję, że to ciepła dłoń zatroskanej babci dotyka lekko jej ramienia.
-Cześć… Właśnie wracam ze szkoły. Może chciałbyś napić się herbaty? Zapraszam.- Powiedziała dziewczyna. W jej głosie nie było słychać żadnych uczuć. Nie kryła się ze swoim smutkiem. Haru to zauważył.
-Jeśli zapraszasz. Coś nie tak?
-Nie..- Skłamała nadal przygnębiona dziewczyna.
Drogę do domu Ayi spędzili w milczeniu. Nastolatka nie miała ochoty mówić, a Haru nie nalegał. Gdy doszli, Aya wpuściła Haru i usiedli razem w kuchni. Dziewczyna zamknęła oczy, a z jej oczu popłynęła jedna, samotna łza.
-Przepraszam…- Szepnęła.
-Za co? Każdy może płakać. Co się dzieje? Wiem, że się nie znamy, ale możesz mi zaufać, obiecuję, nie zawiedziesz się. – W jego głosie, w całym nim było coś takiego, że Aya mu uwierzyła. Potrzebowała rozmowy, nareszcie to zrozumiała.
-Ja.. Ehh.. Dwa tygodnie temu umarła moja babcia. Była jedyną osobą, która mnie rozumiała. Która mnie kochała. Nie potrafię…nie chcę tego zapomnieć. Wciąż czuję, jakby tu była..ja…ja…tęsknię za nią. Nie wytrzymuję tej samotności. To mnie zabija. Tak…tak bardzo chciałabym ją z powrotem. –Przerywając płaczem, powiedziała zdruzgotana Aya. Teraz łzy same spływały po jej twarzy niczym potok zalewający dolinę. Nagle, niespodziewanie, Haru wstał i ją objął. A dziewczyna płacząc w jego ramię, nie wiedziała dlaczego, ale czuła się bezpiecznie. Po raz pierwszy od śmierci babci…
-Nie płacz, proszę. Wszystko będzie dobrze, przyrzekam.- Szeptał w jej włosy. Aya czuła się cudownie. Nie znała go wcale, ale w sercu czuła, że znają się od zawsze. Tak jakby, ktoś kto był jej bliski powrócił po długiej nieobecności. Po raz pierwszy czuła ciepło, wypełniające każdą komórkę jej ciała.
-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? – Zapytał niespodziewanie chłopak.
-Wierzę…-Odpowiedziała cicho, nadal płacząc, a Haru przytulił ją mocniej.
Minęło kilka minut, godzin, a może dni. Aya czuła, jakby czas stanął w miejscu i zatrzymał się na tej najwspanialszej chwili jej życia. Kiedy Haru lekko odsunął się od zapłakanej Ayi, ona nie czuła już takiego bólu. Cały świat zaczął nabierać barw. Po raz pierwszy od czasu straty najważniejszej osoby w jej życiu, poczuła, że ma kogoś bliskiego. Po raz pierwszy jej twarz błysnęła uśmiechem. Haru też się uśmiechnął, znów tak zniewalająco. Nagle Aya sobie o czymś przypomniała. Otarła z policzka ostatnią łzę.
-Hej, wtedy kiedy widziałam cię w parku, wyraźnie byłeś zły. O co chodziło?
-Ah, to nie jest aż tak ważne. Po prostu miałem zły dzień. – Odpowiedział wymijająco. Dziewczyna mu nie uwierzyła, nie chciała jednak drążyć tematu.
-Wiesz..-Zaczął prawie szeptem Haru.-Czuję, jakbyśmy znali się od zawsze, czuję ciepło gdy jestem z tobą, choć jestem z tobą po raz pierwszy. – Tym razem mówił głośniej i odważniej.
-Haru… Ja… Ja czuję to samo. – Aya poczuła wyrzuty sumienia. Powinna się zakochiwać? Przecież niedawno umarła jej babcia. A może tak naprawdę wcale się nie zakochała? Może to tylko przyjaźń… – Zostań ze mną.. Proszę…- Znowu poczuła na policzku łzę. Szybko ją wytarła. Nie wiedziała, dlaczego go o to poprosiła. Powiedziała to mimowolnie, nie myśląc. Być może za szybko. W tej chwili jednak liczył się tylko on. I tylko to, że jest tutaj, przy niej.
-Zostanę…- Powiedział i znów ją przytulił. I znów świat stanął w miejscu. I znów minęło wiele chwil, zanim się od siebie odsunęli. Tym razem usiedli razem na kanapie i rozmawiali. Nigdy z nikim nie rozmawiało się Ayi tak swobodnie, tak jak gdyby rozmawiali już miliony razy, a nie po raz pierwszy. Po kilku godzinach wiedzieli o sobie wszystko. Haru przyrzekł dziewczynie, że zostanie z nią tak długo, jak tylko będzie chciała. Aya położyła głowę na jego ramieniu.
-Nigdy nie poznałam kogoś wspanialszego od ciebie, Haru. Nigdy… – Powiedziała cichutko Aya. Haru w odpowiedzi przytulił ją do siebie. Aya poczuła, że może wszystko. Że nareszcie ma kogoś, na kim jej zależy. Że to on, Haru, będzie tym, który rozjaśni jej świat po stracie babci. Lekko opierając głowę na ramieniu chłopaka, zmęczona Aya zasnęła. Haru zaniósł ją do łóżka i przykrył ciepłym kocem. Stojąc nad pogrążoną w śnie dziewczyną, powiedział jeszcze szeptem, do siebie.. „Dobranoc, Aya..” i wrócił do domu.
Następnego dnia Aya obudziła się wcześnie rano i jak zwykle po przebudzeniu zapisała w pamiętniku swoje myśli w formie wiersza. Myślała o wczorajszym dniu. Myślała o Haru. Czuła ulgę wypełniającaą jej serce. Ulgę, że dzięki niemu jej świat stał się znów radosny. Zwlekła się z łóżka i usłyszała dzwonek do drzwi. W drzwiach stał uśmiechnięty Haru.
-Dzień dobry. Miałem nadzieję, że już wstałaś. Nie obudziłem cię? – Mówił szybko, radośnie, energicznie.
-Nie, wstałam dziesięć minut temu. Wejdź. – Aya znów zobaczyła jego cudowny uśmiech.
Haru wszedł do kuchni, usiadł przy stole i patrzył jak Aya zaparza herbatę. Dziewczyna była bardzo ładna. Miała długie, sięgające do pasa ciemne, falowane włosy i duże, zielone oczy. Po krótkiej rozmowie o wszystkim i niczym, oraz po wypiciu herbaty Aya zaproponowała chłopakowi spacer. Skręcili do parku, jak chciała Aya. Opowiedziała Haru, jak zawsze przychodziła tutaj z babcią, żeby porozmawiać, pośmiać się, czy poszukać znaków różnych pór roku. Ku jej zdziwieniu, opowiadając to wszystko, nie płakała. Wręcz przeciwnie, była szczęśliwa. Psychologowie mają rację. Rozmowa pomaga. A w szczególności rozmowa z kimś bliskim naszemu sercu. W pewnym momencie na jednej z ławek zobaczyła siedzącą samotnie Hikari, jej przyjaciółkę. Szybko do niej podbiegła, Haru wolniejszym krokiem poszedł za nią.
-Hikari! Tak bardzo cię przepraszam. Błagam, wybacz mi to jakoś. Byłam zrozpaczona, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, ani nawet wychodzić z domu. Proszę, przebacz… – Powiedziała Aya jednym tchem.
-Jesteś moją przyjaciółką. To jasne, że ci wybaczę! – Krzyknęła uradowana Hikari i rzuciła się w ramiona przyjaciółki. Wtedy Aya przypomniała sobie o obecności Haru, wyrwała się z ramion Hikari i powiedziała:
-Ah, Hikari. To jest Haru, niedawno się tu przeprowadził. Haru, to jest moja przyjaciółka, Hikari.
-Cześć, miło mi cię poznać. – Powiedział jak zwykle pełen entuzjazmu Haru. Hikari odwzajemniła uśmiech.
-No, no. Widzę, że miałaś pocieszenie. – powiedziała zgryźliwie Hikari, a Aya się zaczerwieniła.
-Próbowałem. – Haru zupełnie nie przejął się jej bezpośredniością. Z uśmiechem spojrzał w twarz Ayi. – Idziemy?-Zwrócił się do niej.
-Tak, jasne. Hikari, przepraszam, zobaczymy się jutro w szkole. –Aya pożegnała się z przyjaciółką i ruszyli razem z Haru powoli parkowymi uliczkami.
-Jak tu pięknie…- Haru zamknął oczy i rozkoszował się jesiennym wietrzykiem.
-To prawda. To najpiękniejsze miejsce na świecie. A na pewno najpiękniejsze miejsce w moim świecie.
Szli dalej w milczeniu, pogrążeni we własnych myślach. Aya myślała o babci, o Hikari, o Haru… o wszystkich najbliższych jej sercu osobach. Nagle Haru się zatrzymał i zaproponował Ayi, żeby usiadli na chwilę na pobliskiej ławce. Dziewczyna zgodziła się kiwnięciem głowy. Usiadli leniwie.
-Jeśli chcesz, mogę przychodzić do ciebie codziennie. Mogę pomóc ci się pozbierać po tym wszystkim. Jeśli chcesz… – Powiedział nieśmiało Haru.
-Chcę. Będziesz moim osobistym towarzyszem na samotnej drodze życia. – Odpowiedziała, uśmiechając się Aya. Gdy już oboje wrócili do własnych domów, pierwszą rzeczą jaką zrobiła dziewczyna było zapisanie w pamiętniku właśnie tych kilku słów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłoby. Mówcie, co źle, co dobrze, co mam poprawić, dodać, czy odjąć.
supperr!! Kiedy dalszy ciąg ??